KUCHENNE PODBOJE

20:07



Ostatnio gdy trafiają mi się dni wolne od mojej wymarzonej pracy, która de facto sama po mnie przyszła :), jestem hiperaktywna. Biegam, latam, załatwiam, odwiedzam, kombinuję. Robię wiele rzeczy dla siebie, ale zdecydowanie nie leżę i nie patrzę w sufit!

Moja hiperaktywność coraz częściej rozbija się o kulinaria. Gdy już odeśpię zmęczenie, co trwa niebywale krócej niż bym przypuszczała i sprawia, że zaczynam zrywać się z łóżka coraz wcześniej - wkraczam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Często i gęsto nie są to już zwykłe kanapki, a omlety, bananowe placuszki, jajecznice i owsianki; a jeśli jednak kanaka to przeważnie prezentuje się niebywale! Aż chce się jeść!

Następnie z drugą połową kubka herbaty zasiadam na kanapie, by w towarzystwie psa rzucić okiem na te wszystkie fejsbuki i instagramy oraz... wyszukać pomysłu na ciekawe obiady, bo nudno mi i szkoda życia by jeść zawsze podobnie podanego łososia. Śliniąc się na te piękne zdjęcia, rozpędzona planuję obiady na trzy dni! (szczególnie jeśli kolejne są pracowite). Później lecę do sklepu pozbierać potrzebne produkty; wracam i często nie ma jeszcze 12:00! Rozpoczynam zatem wstęp do obiadu ;) co mogę kroję wcześniej, zamarynuję rybę na jutro, wstawię wywar na pojutrze! Aż sama siebie nie poznaję!
Oczywiście w tzw. międzyczasie ogarniam przestrzeń wokół; sprzątam, odkurzam,wstawiam pranie. Trochę poczytam, trochę porozmawiam i zabieram psa na godzinny spacer.
Uwielbiam jeść świeżo przygotowane potrawy, więc ostatnie kropki nad "i" wykonuję chwilę przed powrotem męża z pracy - wspólne obiady, nawet najprostsze czy najpóźniejsze, zawsze smakują najlepiej; nie lubię jeść sama.
Pod wieczór... znowu jestem w kuchni. Bo w zasadzie nie mam nic ciekawszego do roboty więc... może upiekę ciasto?
Podczas gotowania bardzo dużo się uczę. Wiem, że pominięcie jednego składnika nie wyrządza tragedii (wcześniej rzucałam przepis w kąt jeśli nie miałam wszystkich produktów), że danie nie musi wyglądać jak na zdjęciu - ma przede wszystkim smakować; i największa dotychczasowa zmora moich kulinarnych umiejętności - uczę się zastępować składniki! Banały, a dla mnie kroki milowe w mojej kuchni :)

- tym oto sposobem zrobiłam swój pierwszy krem z białych szparagów w którym się zakochałam!, rozsmakowaliśmy się w kaszach (kaszotto, pęczotto czy faszerowana kaszą cukinia - mniam!), makaron ryżowy podajemy z łososiem i szparagami a ciast z rabarbarem w tym sezonie mam za sobą już kilka ;) -

Podobne posty

0 komentarze

Popularne historie

Facebook

Instagram