OSTATNI TAKI SPACER - SIERPIEŃ

17:32

Nie ukrywajmy - prawda jest taka, że publikując cokolwiek w ten sposób, nigdy nie dotrę do szerszego grona czytelników czy podglądaczy. Ale nie ukrywajmy także, że późna jesień nie jest najwdzięczniejszą porą roku i po prostu nie zachęca. Nie zachęca do wyjść, nie zachęca do kreatywności, nie zachęca do patrzenia na cokolwiek. Zachęca najbardziej do spania ;)

Nie ukrywam również tego, że pojawiający się na świecie mały człowiek, potrafi wywrócić go do góry nogami, zdominować i przysłonić. Pojawił się jeszcze wtedy, gdy za oknem i w kalendarzu gościło lato. Przeżył również słoneczne i ciepłe oblicze października. Spacerował (a raczej woził się bądź nosił - panicz!); ale raczej po pobliskiej okolicy w której nie dostrzegamy już piękna (a może powinniśmy) no i przede wszystkim - spacery te nabrały zupełnie innej formy i... uczymy się ich na nowo.
Nie ukrywam, że nadal nie ogarniam, doba stała się dziwnie krótka, a obowiązków znacznie przybyło. Ciężko znajduję 10 minut spokoju dla siebie. Tęsknię. Nie tylko za słońcem ale i za czytaniem książek i za aparatem. Tak - posiłkuję się głównie telefonem w uwiecznianiu tych niezwykłych pierwszych chwil które się dzieją. To proste - on jest zawsze pod ręką; zawsze.

Gdy niedawno zgrałam zdjęcia z karty pamięci... zobaczyłam nasz ostatni spacer. Nasz ostatni spacer tylko z psem. Ostatni, gdzie z małym chłopcem tworzyłam totalną jedność. Poczułam ten upalny i duszny dzień na skórze. Pył ziemi po skoszonej kukurydzy. Pachniało kurzem i deszczem który miał nadejść. Spotkaliśmy stadko saren, które bacznie nas obserwowało. Pojechaliśmy tam w sumie z nadzieją na jeżyny, ale było już za późno... Kulałam się po tej ścieżce; było mi ciężko, ale bardzo chciałam tam iść. Strasznie cieszyłam się z tego spaceru. Pamiętam, że byłam wzruszona. Wiedziałam, ze to już na pewno ostatni taki spacer.
Dwa dni później, na świat przyszedł nasz synek.


















Podobne posty

0 komentarze

Popularne historie

Facebook

Instagram